piątek, 24 lutego 2017

Bodiam

Wróciłam do normalnej etatowej pracy, więc przez najbliższe kilka miesięcy o dłuższych wyjazdach można zapomnieć, więc w dni wolne urządzam sobie wycieczki...
Jak widać włóczykija nie idzie zatrzymać w jednym miejscu, przynajmniej nie na długo. :)

Mamy dziś słoneczny piątek. W Anglii nadal trochę wieje po Sztormie Doris i trochę jest chłodno, ale słońce tak pięknie świeci, że nie sposób usiedzieć w domu. Miała się wybrać tylko na spacer wzdłuż morza, ale nadjechał autobus i tak ładnie się do mnie uśmiechał, więc wsiadłam i pojechałam do Bodiam. Miasteczko, a właściwie wioska niewiele większa od książkowego Bullerbyn, odwiedzana przez turystów głównie ze względu na zamek i winnice. Ja na zamku byłam już jakieś 2 lata temu, więc dzisiaj już tam nie wchodziłam, żeby uniknąć dodatkowych kosztów, tylko wybrałam się na spacer po wiejskich dróżkach i pastwiskach owiec (co byłoby pewnie bardziej udanym pomysłem gdybym wzięła buty trekkingowe, jak to zwykle robię).



Uwielbiam wiejskie widoki, a te angielskie lubią być wyjątkowo malownicze. Tak się zapatrzyłam, że nawet zapomniałam, że nie założyłam słuchawek, które z reguły są mi nieodłączne i aż się zastanawiam czy one kiedyś mi nie przyrosną do uszu. Dzisiaj zamiast tego słuchałam szumu rzeczki i śpiewu ptaków... Nie ma nic lepszego dla odstresowania.


Zamieszczam również fotografie sprzed kilku lat na których lepiej widać zamek - widać po jakości zdjęć, które są starsze, wtedy jeszcze nie miałam aparatu. :)😋
Pozdrawiam










Brak komentarzy:

Prześlij komentarz