Dopiero przyjechałam z lotniska, z B. mam się zobaczyć za jakieś 4 godziny, do hostelu jeszcze nie mogę się zameldować, bo na to też za wcześnie, więc z tym ciężkim plecakiem, zmęczona, pomimo wczesnej godziny i trochę zagubiona musze sobie znaleźć coś do roboty.
Nie do końca wiem od czego zacząć, więc do głowy przychodzi mi Guinness Storehouse, czyli browar. Z góry wiem, że za wstęp trzeba przepłacić, ale w sumie po to też przyjechałam do Irlandii, a jak próbować Guinnessa to najlepiej "u źródła". 😍
Oprócz tego, że cena jest zbyt wysoka za godzinna wycieczkę z przewodnikiem, to wypiłam całkiem sporo "darmowego" piwa i ogólnie podobało mi się, chociaż już drugi raz bym tam nie poszła. Nic zaskakującego tam nie ma, jeśli chodzi o samą część "edukacyjną", ale samo wykonanie i aranżacja jest mocno dopracowana ze szczegółami i to robi wrażenie.
Złapałam coś do jedzenia i szukam hostelu. Jak się okazało trochę poza centrum i w nie najpiękniejszej dzielnicy, ale jest czysto i tanio, więc trzy noce przeżyję. Nie ma co porównywać z hostelem w Maladze, czy z którymkolwiek z poprzednich.
Spotkałam się z B.! Oprowadził mnie po Dublinie i bez przerwy opowiadał! Zaskakujące ile ten człowiek wie o mieście i historii Irlandii! Można by tak słuchać bez końca. Zaczęłam się w pewnym momencie zastanawiać, czy on robi coś poza czytaniem , ale B. jest tez typem sportowca, biega, jeździ rowerem, łazi po górach itd., więc jednak nie tylko czyta. Nasz wieczorny spacer zakończyliśmy Guinnessem w restauracji, która kiedyś była bankiem do którego po prostu wstawiono bar i stoliki. Wrażenie robi oszałamiające i wygląda dość ekstrawagancko. Czas spać, bo jutro rano wyruszam na wycieczkę autokarową.
Christ Church Cathedral |
Ha'penny Bridge |
Christ Church Cathedral |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz